Europa
Rodzinne wakacje w Rzymie

Rodzinne wakacje w Rzymie


Za inicjatywą mojego brata, który także jest podróżnikiem, postanowiliśmy zorganizować rodzinną wycieczkę do Rzymu. Brat wraz z naszą mamą, postanowili zafundować babcią bilety pod choinkę. Do pomysłu wspólnego wyjazdu podłączył się także nasz kuzyn i zrobił pod choinkę swojej mamie niespodziankę. Dzięki temu podczas Świąt Bożego Narodzenia udało nam się skompletować 7 osobową „drużynę” na wyjazd.

Dzień 1

Pierwszy lot samolotem

Podróż do Rzymu, była dla mnie nie małą atrakcją, ponieważ w końcu spełniło się jedno z moich marzeń, jakim jest lot samolotem. Podekscytowana i lekko zdenerwowaną nie mogłam się już doczekać rozpoczęcia lotu. Odprawa i czas oczekiwania do odlotu dłużył mi się w nieskończoność, aż wreszcie wsiedliśmy do samolotu i zaczął on kołować po pasie startu. Spodziewałam się, że pęd wbije mnie w fotel, a zamiast tego delikatnie wzniósł się w powietrze. Cały 2-godzinny lot spędziłam na oglądaniu widoków zza okna.

Po dotarciu na miejsce i zakwaterowaniu się w przepięknym mieszkaniu w centrum z widokiem na Watykan czas było wyruszyć na zwiedzanie okolicy.

Nasz spacer zaczęliśmy od Placu Świętego Piotra, położonego bezpośrednio przed Bazyliką Świętego Piotra w Watykanie, po czym skierowaliśmy się w kierunku Mostu Św. Anioła, który charakteryzuję się niezwykłymi 10 rzeźbami aniołów, które zaprojektował Giovanni Lorenzo Bernini. Podeszliśmy także pod Zamek Św. Anioła i ruszyliśmy w drogę powrotną, poszukując jakieś ciekawej restauracji na późny obiad.

Dzień 2

Koloseum i Forum Romanum

Następnego dnia, zaraz po śniadaniu ruszyliśmy na drugi dzień zwiedzania. W planach mieliśmy Koloseum i Forum Romanum. Jedne z najsłynniejszych zabytków w Rzymie. Całę szczęście, brat zamówił dużo wcześniej bilety przez Internet, dzięki czemu ominęła nas przeogromna kolejka do kasy. Została do odstania tylko krótka kolejka do Koloseum.

Koloseum powstało ok. 70-80 roku naszej ery i potrafiło pomieścić kilkadziesiąt tysięcy osób. Miejsce przede wszystkim znane z walk gladiatorów i polowań na dzikie zwierzęta. Pomimo upływu tylu lat, wciąż jest w zachwycającym stanie i uważam, że jest to konieczny punkt na liście do zwiedzenia w Rzymie.

Z Koloseum udaliśmy się w kierunku Forum Romanum, czyli najstarszego placu miejskiego w Rzymie. Był to spacer między pozostałościami świątyń, łuków triumfalnych oraz bazylik.

Zostało nam jeszcze dużo czasu i pełno energii, więc postanowiliśmy udać się jeszcze w kierunku Fontanny Di Trevi, najsłynniejszej i najczęściej odwiedzanej barokowej fontanny przez turystów. I tak też było, na miejscu spotkaliśmy ogromne tłumy ludzi, a żeby zrobić sobie zdjęcie na tle fontanny, trzeba było poczekać na swoją kolej.

Na zakończenie dnia zobaczyliśmy jeszcze słynne Schody Hiszpańskie, prowadzące do Kościoła Św. Trójcy.

Dzień 3

Watykan

W przeddzień wyjazdu mieliśmy zaplanowaną wycieczkę do Watykanu, głównego punktu naszej podróży ( w szczególności ze względu na nasze babcie). Naszym celem były Muzea Watykańskie oraz Bazylika Św. Piotra. Jak w przypadku Koloseum i Forum Romanum, mój brat z uprzedzeniem zamówił bilety, żeby nie tracić czasu na stanie w kolejkach.

Żeby wejść do Bazyliki, należy mieć odpowiednie ubranie, a konkretnie zakryte kolana i ramiona. Przed wycieczką zabezpieczyłam się w zabranie ze sobą odpowiednich ubrań, które nałożyłam tuż przed samym wejściem. Ochrona bardzo rygorystycznie pilnuje panujących zasad. Warto o tym pamiętać, albo zostaje zwiedzanie w za dużym worku, który można zakupić przed wejściem.

Podczas zwiedzania obejrzeliśmy min. wnętrze Bazyliki Św. Piotra, przepiękne malowidła ścienne, rzeźby, sarkofagi, starożytne naczynia, Sufit Kaplicy Sykstyńskiej oraz Scala Santa czyli Święte Schody.

Po zwiedzeniu Watykanu zostało nam jeszcze pół dnia. Nie mieliśmy ochoty stracić go na odpoczynek w mieszkaniu, więc postanowiliśmy pozwiedzać jeszcze trochę na „ślepo”. Część grupy, była wykończona zwiedzaniem i postanowiła wrócić odpocząć. Zostałam ja, brat i mama. Szybką decyzją wsiedliśmy do pierwszego lepszego tramwaju i wysiedliśmy na stacji, która nam się spodobała. Weszliśmy w pierwszą lepszą uliczkę i znaleźliśmy niewielki bar. Ja postanowiłam spróbować regionalnego piwa, mama z bratem regionalnego wina. Ku naszemu zaskoczeniu do zamówienia dostaliśmy talerz swojskich przysmaków, a po zamówieniu rachunku po kieliszku własnoręcznie robionej nalewki. Po czym ruszyliśmy na dalsze zwiedzanie, kierując się zasadą, jeden kościół, jeden bar.

Jeśli mój artykuł pomógł Ci w zaplanowaniu trasy i zebraniu niezbędnych informacji, będę wdzięczna za wsparcie w spełnianiu moich marzeń w postaci postawienia mi kawy!

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Dodaj komentarz